Jak zwykle dosiadam się do wszystkiego z opóźnieniem, więc postaram się troszkę ogólnie i może troszkę od tyłu.
Osobiście jak przeczytałem pierwszy post byłem zachwycony, gdyż objawiła mi się gra z cyklu (Wiem Szepcie, że nie trawisz) Gra o Tron. Frakcje/rody/stronnictwa etc. Na początku widziałem To tylko i wyłącznie w świecie Everlandu i w dalszym ciągu uważam, że byłoby to lepsze rozwiązanie. No ale do rzeczy. Szepcie Dzieląc schronienie, dodając dzikich, zielonych, szkarłat i jeszcze oddając część placówek w ręce zewnętrznych strasznie osłabiasz pozycję wewnętrznych imo. A z tego co mi się wydaje w takich grach pozycje każdej ze stron konfliktu powinny być w miarę zrównoważone aczkolwiek zróżnicowane, przykład: Siłą wewnętrznych jest walka pozycyjna, utrzymywanie obszarów i rozwój gospodarczy; siłą szkarłatu jest wojna podjazdowa, zasadzki, ataki z zaskoczenia małymi grupkami. Każda frakcja musi mieć swoje atuty, silne atuty. A jeśli damy przykładowo graczom po jednym odłamie schronienia ta zależność może być złamana. Chyba, że widzisz to na zasadzie "rady", Mamy pięciu zarządców schronienia i każdy z nich ma konkretne zadanie, przykładowo: zażądanie wojskiem, medycyna, handel czy rozbudowa (ciężko mi to nawet podzielić). No i pojawia się pytanie czy uda się w tym podziale zrównoważyć siły. Chyba, że wtedy zewnętrznych też dzielimy na 5 frakcji i szkarłat tak samo.
Takie gry dają olbrzymi pole manewru graczom, najazdy, wojna podjazdowa, zawieranie potajemnych sojuszy, zrywanie innych, wbijanie noża w plecy, używanie broni biologicznych, chemicznych, rozpowszechnianie chorób, używanie technologii jak i ich tworzenie. To wszystko trzeba jakoś kontrolować, dlatego przykładowo dobrze jest, wydaje mi się, stworzyć mapę świata, która by w pewnym sensie ograniczała chociaż aspekt powierzchniowy gry.
Zgadzam się z Tobą Kruku, że zaniedbaliśmy Virusa i jest to smutne, ale wydaje mi się że powodem tego jest jak wspomniał mimochodem Sly, brak starej gwardii. To był nasz świat i to po części my go tworzyliśmy. Weterani odeszli a wraz z nimi Świat Virusa, Jeśli chcemy coś z tym zrobić jest tylko jedna możliwość. Łap za telefon, Siwy, Kamień, Lola + starsi którzy byli na wigilii, siadamy Tym bydlątkowatym Orgom na głowy i nie schodzimy dopóki nie napiszą nam porządnego scenariusza i nie zorganizują dobrego LARPa. Takie próby ratowania Virusa, jak ta gra na forum, według mnie nic nie dadzą. Na początku będzie trochę podniecenia, że coś się nowego dzieje i jak zwykle umrze śmiercią przedwczesną aczkolwiek naturalną, bo przez zapomnienie. Zwłaszcza, że orgowie skłaniają się teraz ku innemu rodzajowi twórczości.
Dlaczego jednak uważam, że miałoby to szanse w Evelandzie? Everland to ledwie zaczątek świata o wielkim potencjale. Właściwie jeszcze nietknięty świat. I rozwinięcie go w stronę masowego konfliktu może być ciekawe. Jak wiadomo, każdy z Everlandczyków ma swoją domenę, co daje nam jakiś świat (mapę) 3D. Przyjmując, że każdy Władca może stworzyć swoją armię (przykładowo ze śniących <przekształcić ich w bestie {Daj to pole popisu dla wyobraźni graczy}> i słabnie gdy jego armia maleje). Wtedy najazdy i spiski nabierają nowego znaczenia. Zwłaszcza, że do dyspozycji mamy jeszcze nawet nietkniętą krainę pełną magii i możliwości tworzenia.
Wygląda to dość stereotypowo na pierwszy rzut oka, ale domyślam się, że Szept i Sly użyli by swojej magii, żeby zmienić to w perełkę...
Wesołych...