Temat wózka okazał się za trudny, co by nie robić wychodzi z tego miałka gra paraterenowa, albo rodzaj występu. Nic odpowiednio dobrego nie udało się wymyślić, oczywiście może wy macie jakieś sugestie, wtedy warto się ponownie sprawie przyjrzeć.
Marto, przeszłaś z rozmowy sms-owej pokryjomu i cichaczem na łamy naszego forum. To nie fair. Wbrew twemu rozżaleniu i szumowi, który się tu pojawia moja wypowiedź jest dość jasna i niekoniecznie negatywnie nacechowana.
Owszem nie wiemy co dalej robić. Bo co mamy robić, skoro z założeń typu "zróbmy coś dla nich, coś fajnego, coś z wizualnym pomysłem, postaciami, które sobie wybiorą i fabułą, którą zarysują a my splączemy." nic nie wyszło.
Owszem nie wiemy "z kim". Oczywista oczywistość mówi, że jeśli nie ma ludzi a kotów obaj nie lubimy, to nie mamy Z KIM robić gier. Co też w domyślę nie oznacza sugerowanego nam wielokrotnie obrażania się (różnie to ujęliście) a jedynie to, że skoro mamy 2-4 osoby to robić tego samego już nie możemy. Przesłanie proste.
"Ani jak", no bo jak? co mamy zrobić poświęcić nasze "15 minut brakującego wszystkim czasu" i pisać kolejną zapowiedź i grę? Wbrew pozorom pracujemy, Sly też, może mu nie płacą ale pracuje. Czas, który spędzamy pisząc jest niezastąpiony, ale wszystko gdzieś się rozpływa, gdy pojawia się sytuacja, gdy nasz entuzjazm napotyka brak zainteresowania. Więc jak mamy robić, aby nasz czas dawał nam - o, kolejny wasz prawie cytat "radość, zabawę, wszyscy się bawimy"- RADOŚĆ a nie prowadził do kolejnych poszukiwań rozwiązań. Chwila, o tym też pisaliście.
Szukanie kolejnych rozwiązań. Organizacje wirusowych gier zaczęliśmy dawno temu. Na początku był entuzjazm u graczy, pisaliśmy zapowiedź i pojawiały się zgłoszenia. Oczywiście tajemnicą poliszynela jest to, że zaraz po ogłoszeniu pisaliśmy do wszystkich namawiając do odezwania się. Przejrzałem stare zapowiedzi i wielokrotnie w wypowiedzi pojawia się "zgłaszam się jak kazałeś" lub coś podobnego. Ale to nieważne, ludzie się zbierali. Potem z kolejnymi grami było coraz trudniej, zawsze szykowaliśmy grę ale część zachodu należało poświęcić na ściąganie graczy. Zakładam, że taka specyfika tych działań, trzeba się starać o graczy bo bez nich nie ma projektu. Z tym, że w którymś momencie, to się zrobiło mocno męczące. Bo pojawiła się świadomość, że skoro można zrobić tak dobre rzeczy w ten sposób to co by było wyżej, potem, dalej? Dlatego zaczeliśmy szukać nowych rozwiązań. A to nowych graczy, a to innych gier. Eksperymentowanie miało nas skonsolidować i zebrać w grupę. Różne działania, niekiedy gorsze, niekiedy lepsze ale wspólne. Niestety tej wspólnoty za dużo nie wyszło. Zaprzyjaźniliśmy się, ale grupowo nie udało się w nic bardziej "sformalizowanego" przeobrazić. I nie nie chodzi o żadne stowarzyszenia, chodzi o taki zalążek organizacji.
Co to Marta znaczy "wy nam kompletnie nie ufacie"? A według Ciebie czym było odejście od systemu nagonek i postawienie na samodzielność graczy? Dla mnie to wygląda właśnie na początek okazywania zaufania. Chcemy zmieniać, ale właśnie do tego potrzebne jest zaufanie, chcemy robić różne rzeczy ale nie zamierzaliśmy nic wywracać. Chcieliśmy emocjonujących gier, bo jak się spotykamy i sobie o nich opowiadamy to tak wyglądają, wydaje się, że możemy zrobić wielkie gry, wielkie projekty. Ale tylko się wydaje bo potem przychodzi rzeczywistość gdzie nie potrafimy wam przekazać tego pomysłu. Czy to wasza wina? Trochę, dużo nasza. Na pewno? może zwyczajnie się nie da w ten sposób i tak (o,o,o tu też pasuje: "nie wiemy co robić dalej i z kim ani jak"), może robimy coś nie tak. Przychodzę do sali z trwającym spotkaniem a tam, Sly patrzy na mnie pół przytomny: "ty tłumacz, bo mi nie idzie". Nie idzie mu bo sobie nie radzi? jest mało zdolny? Nie jest mało zdolny, ma łeb pełen pomysłów a co najważniejsze chęci, tylko nie potrafi uciszyć grupy. Mi to też nie wyszło, i przekazanie idei też mi nie wyszło - Marta napisała później, że konceptu Skrytego nie do końca zrozumiała. Ale nic to, wtedy na spotkaniu załozylismy, że skoro nikt nie miał pytań i wszyscy potwierdzili, że napiszą postacie, to nie będzie problemu. Trzy dni na napisanie postaci, dla nas trzy na fabułę, którą mieliśmy ogarnięta w ogóle. I już miało być gotowe. Nie było. Skrytego grzebiemy i nie wyjmujemy.
Więc co robić? z kim, jak, gdzie. To pytania a nie wyrzuty. Pytania, na które musimy wszyscy odpowiedzieć. Przy okazji deklarując znaczenie słowa wszyscy.
Ważne pytanie Marty padło pod koniec. Czego oczekujemy? Otóż, oczekujemy, zaufania (bo nikt wam nie chce i nie zamierza robić gier, których nie chcecie), pomocy i współudziału (bo jeśli ma być dobrze, to tylko razem). Do czego dążymy? Ano do tego aby grupa przetrwała i wreszcie powstała, nie była zlepkiem istniejącym tylko jak się go kopnie tylko na stałe, a przynajmniej na kolejne pięć lat. Nie mówcie mi tylko, że nic nie powinniśmy zmieniać, czyli co powinniśmy robić, zostawić jak było tak? to będzie dobrze?
Bawmy się razem dobrze, wszyscy razem i z osobna :)