Na fali naszego wielkiego wygadania, naszych myśli co to nie ma ich jak wypowiedzieć, słów co w głowie buczą i naszych przemiłych osobowości. Oto gra. Bez postaci. Bez idei. Jedno wielkie bez. Spotykamy się i:
--------------------------------------------------------------
Jesteśmy dla siebie uprzejmi.
Obdarzamy się uśmiechem, szczerym nie przekolorowanym.
Szukamy tematu rozmowy, który podejdzie wszystkim i wszystkich wciągnie. Jednakże tematem się nie podniecamy.
Nie przerywamy innym i mówimy poprawnie, nie klniemy.
Nie poruszamy tematów kontrowersyjnych, ciężkich i smutnych.
Rozmawiamy przez wyznaczony czas akceptując ciszę i pokonując ją.
Nie marudzimy i nie narzekamy.
Jesteśmy sobą i staramy się wysłuchać innych.
Dobrze jest mówić o sobie, ale nie za dużo.
Dobrze jest się otworzyć.
------------------------------------------------------------
Powyższa gra nie gra lawiruje wokół tematyki, która mnie ostatnio kilkukrotnie zaskoczyła i przykuła. Otóż cisza i rozmowa. To i to fascynujące. "Rozmowa" niszczy ciszę, łagodnie ją odsuwa i w trakcie trwania gry cisza nie istnieje. Zakładam, że miła rozmowa łatwo i szybko się rozwinie. Gra o ciszy mogłaby dla odmiany wyglądać jak długa medytacja w trakcie, której wpatrujemy się sobie w oczy. Tylko co to nam przekaże, jaką ciszę ujawni. Bo cisza ma kilka aspektów. Cisza wyklucza ze świata, w ciszy mózg odpoczywa odcina się od bodźców. Z drugiej strony cisza to moment gdy mózg ma swój moment odskoczni, cisza nie istnieje. Co z tego, że nie słychać dźwięków, skoro w głowie od razu pojawia się łoskot niemiłosierny. Ja w ciszy słyszę świerszcze, a potem myśli, które ciężko zatrzymać. Więc jak to z tą ciszą jest. Który jej aspekt chciałbym w grze przedstawić? Kurcze nie wiem, ale pomyślę i dam wam znać. Tymczasem "Rozmowa". Ah terminu nie podaje, potraktujmy to jako forumowy wybryk.