Więcej żarcikow Polaka to argument, który mnie przekonuje :-D
Jeśli chodzi o zdobywanie kolejnych graczy. To od ponad roku nie sprawdza się żadne zapraszanie znajomych, bo weź pod uwagę fakt, że nie jesteśmy profesjonalnymi HR'owcami, którzy znają się doskonale na rekrutacji i spośród swoich dwóch setek znajomych, o których mogą coś powiedzieć, wyciągną tę właściwą jednostkę mogącą się sprawdzić w Virusie. Jeśli jednak jest to tak łatwe to przestańcie mówić o problemach z graczami, o tym, że nie ma nowych, że starzy nie chcą przyjść, tylko zakasajcie rękawy i rozwiążcie problem. Ja umywam rączki, bo nie czuję się na tyle kompetentny.
Nie jesteśmy HRowcami, ale mimo to prawie setka osób się przez grupę przewinęła, wiec nie jest z nami tak źle. Myślę ze nie trzeba mieć doświadczenia pracy w korporacji, żeby zaprosić kilku znajomych na spotkanie. Czemu w takim razie od roku nam to tak ciężko idzie? Bo mniej więcej od roku nie mamy
na co zaprosić tych znajomych. Drugi problem to to, ze tak naprawdę ludzi ściąga głownie Łukasz. Co i rusz słyszymy, ze ktos z grupy robi lub chce zrobić gre dla znajomych, dlaczego nie chce tych znajomych przyprowadzić do nas? Brak umiejętności HRowca? Być może. Ja sam mam przynajmniej 3 osobny chętne, ale chciałbym zaprosić je jak juz sami będziemy na to przygotowani.
Problem z graczami jest dużo bardziej skomplikowany niż piszesz - oczywiście ze możemy "zakasac rękawy" i wziac się wreszcie do roboty, a nie opieprzac się, siedzieć na forum i marudzic jak nam źle. Rzeczywiscie chyba najwyższa pora, bo takich nierobow jak my ciężko zdzierżyć. Niemniej problem z graczami to przede wszystkim to ze my nie chcemy całkowicie nowego składu, problem z graczami to odejście weteranów, problem z graczami to brak ludzi z doświadczeniem. Ściąganie ludzi nie jest łatwe, a Facebook tworzy tylko iluzję tego że potrafi to zmienić.
Ja niestety nie pamiętam czasów Karmelickiej z tłumami, być może nie mogłem być na spotkaniach, być może nie zauważyłem tłumów, tłumów ludzi, którzy byli graczami czekającymi na nasze gry, nie tylko towarzystwo, coś jak świetlica, w której dzieciaki nie lubią jak im się organizuje czas, ale przychodzą dla innych dzieciaków.
Tutaj akurat wydaje mi się, że w momencie gdy ludzie sami zaczną się do nas zgłaszać to będą to tylko osoby, które będą albo na tyle głupie, żeby nie zdawać sobie sprawy czym się tak na prawdę zajmujemy, albo na tyle wciągnięte w te klimaty, że zaryzykuje wtargnięcie wgłąb nieznanego Virusa i starcie z niewiadomą. Chcemy graczy, takich, których można spoliczkować, gdy Kamelia rzuci się do Jana, a ten będzie chciał ją przepędzić, a nie chcemy gimnazjalistów (przepraszam wszystkich gimnazjalistów, którzy i tak pewnie tego nie czytają oraz byłych gimnazjalistów, w tym samego siebie również), w których przypadku można już zgoła ogólnikowo założyć, że uderzyć ich nie wypada, a i na Cara w nocy nie pojadą.
Toż mowie, ze tłumy z Karmelickiej przychodziły dla towarzystwa, a nie na gry. Teraz co do ludzi z Fejsa. Tak jak mowilem pierwszy narybek, który zgarniesz to będą właśnie ci ludzie, którzy przewinęli się przez grupę, ale granie ich raczej nie pociąga. Przyjdą, wejdą na forum, bo lubili nasza ekipę.
Powiedzmy ze grupa odbiorców się rozszerzy i przyjdą ci zaangażowani, chcący grac. Nastepny problem sam zauwazyles. Chcemy graczy, których można spoliczkowac. Potrzebujemy zaufania. Nowy narybek to zawsze krok w tył na tej płaszczyznie ( oczywiście w zamian za to otrzymujemy świeżość, nowe pomysły itp. ). Spoliczkowalbym gimnazjaliste, którego znam, nie spoliczkowalbym dorosłego, którego ledwie poznalem. Gdyby ostatnio dusił mnie ktoś nowy, a nie ty, czulbym zdecydowanie dyskomfort. Ostatni Piątek wyglądałby zupełnie inaczej gdyby były na nim obecne, dajmy na to, trzy/cztery kompletnie obce osoby.
Czy nie wystarczającą zaporą będzie to, że podobno nie mamy co pokazać na fanpage'u, że takie coś będzie cholernie trudno rozkręcić, że nasze forum dla kogoś niewprawionego jest śmietnikiem, w którym można się najpierw przedstawić, a później zamilknąć jak na spotkaniu, na którym nikogo się nie zna? Jeśli ktoś pokona te przeszkody i dostanie się z Zewnątrz do naszego ciasnego, przytulnego dwunastoosobowego schronienia to chyba warto dać mu szansę, a nie powiedzieć: "sorry jakbym Cię wybrał z grona moich znajomych miałbyś o wiele łatwiej i miałbyś w ogóle jakiekolwiek szanse, bye!".
Prawda jest że próg wejścia do naszej grupy jest wysoki i rzeczywiście jak ktoś się przebije od zera to jest szansa, że mu zależy. Ale czy to znaczy, że będzie z niego dobry gracz?
Co to za marka, kiedy nie możemy napisać do Studia tęcza i załatwić sobie za darmo jednego z ich ZAJEBIŚCIE KLIMATYCZNYCH POMIESZCZEŃ, bo będziemy przez nich kojarzeni, albo przynajmniej nasze portfolio ich zainteresuje? Stwierdzą, że nas nie rozumieją, ale chętnie udostępnią, żeby dyskretnie popatrzeć na nas. Co to za marka skoro nie możemy wykorzystując znajomości i rozpoznawalność załatwić niesamowite rzeczy, które mogłyby nam się przydać przy grach?
Przytoczyłem przykład tego, że nas zapraszają, żeby pokazać pewną rzecz: mamy zaproszenia na różne inicjatywy, większość prezentujemy wam, niemniej prawda jest taka, że z niczego nie korzystamy. Marnujemy okazje? Być może, ale ewidentnie pokazuje to, ze idziemy swoją sciężką i nie bardzo chcemy z niej zbaczać i korzystać z tych zaproszeń. I mówiąc "my" mam na myśli całą grupę.
Marka. Jej, rozumiem cię. Też miałem swojego czasu takie parcie, ale wyzwalającym było dla mnie zrozumienie, że to nie jest miejsce dla Virusa. Mamy potencjał żeby stać się drugim wielosferem, albo Lans Macabre, możemy jeździć na konwenty, robić planszowki, gry miejskie, organizować urodziny, prelekcje, warsztaty. Tylko w pewnym momencie zauwazysz ze skończyło się to za co tak pokochales cały ten "biznes", ze nie mamy czasu na fajnego larpa w przyjemnym towarzystwie. Taka grupa, zapewne wtedy juz stowarzyszenie, dostaje również z automatu tykający zegar odmierzajacy czas do "rozłamu" czy innej afery, bo tak juz jest i tego się nie zmieni. Ktoś powie, ze nie musimy od razu stawać się molochem. No niestesty wóz albo przewoz, jeśli ktoś ma nas kojarzyć poza środowiskiem larpowym, jeśli mamy mieć ofertę, jeśli współpraca z nami ma się opłacać, to musimy być bardziej publiczni, musimy wyjść z cienia i pokazywać się, działać, być na czasie. Oj, oj, to musimy znaleźć kogoś kto nas przez to poprowadzi, bo czuje ze ani ja ani Szept grzebania w tym bagienku się nie podejmie.
Nawiasem mówiąc jeśli chodzi o budowanie marki to wolałbym juz rozkręcić nasze gry dla firm, stworzyć nową markę i tą rzeczywiście promować na wszelki możliwy sposób. Bo jakby raz na jakiś czas wyskoczyło nam jakieś zleconko na grę coby sobie dorobić to nie byłob źle.
Albo Szept mówi, że chce zrobić wielkiego larpa i daje jakieś szanse na to, by to miało sens, albo Ty Sly mówisz o tym, że chciałbyś aby ludzie z zachwytem pisali po grach na forum o swoich wrażeniach i dajesz szansę takim pochłoniętym ludziom dołączyć, albo przestańmy narzekać i róbmy gry na jedną, dwie, trzy, cztery, pięć, sześć osób.
Nie mówię o tworzeniu nowej, większej społeczności, tylko o tym, by była możliwość trafiania do jakiejś zainteresowanej grupy, która chętnie by pograła i urozmaiciła nasze gry.
Ja chce żeby gracze z danej gry pisali swoje wrazenia. Jest mi obojetne czy to będzie gra na 2 osoby czy 1000, ważne żeby pojawiał się feedback od tych co grali.
Wpadamy w pulapke tego ze rozpatrujemy sprawę w kategorii dwubiegunowej - albo jesteśmy zamknięci i robimy gry dla 3 osób, albo jesteśmy otwarci i przyjmujemy tłumy. A ja staram się podkreślić ze istota naszego problemu jest to by wyksztalcic formę pośrednia, by mieć zespoł który zrobi większe i mniejsze gry. To wiążą sie z pytaniami - ilu potrzebujemy osób, ile z nich powinno tworzyć stały skład, a ilu 'rezerwę', jakie chcemy tworzyc gry i jakich ludzi nam trzeba? Potem dopiero musimy pomyśleć skąd ich wziąć.
Na koniec jedna ważna rzecz - nie chce cię probować zniechęcić do zajęcia się fejsem. Jestem jak najbardziej za, żebyś się tym zajął jeśli reszta grupy też popiera pomys, nie będę też protestował jak uda się zwerbować kilka osób. Wskazuje tylko na problemy jakies moga się pojawić i w pewien sposob manifestuje swoja filozfie grupy. Ciesze sie z twojego zaangażowania i przede wszystkim ze pojawia sie taka dyskusja, bo wydaje mi sie niezwykle wazna.
Jestesmy grupa, tworzymy cos wspolnie i dobrze zebysmy wiedzieli czego od siebie oczekujemy.
Pisze to bo czulem w tonie twojego ostatniego posta pewne znamiona ataku i zrobilo mi sie smutno ;P